Viltharis
Car
Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 112 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 8:04, 14 Gru 2006 |
|
W bardzo wielu kulturach mówi się, że na początku był chaos, a potem wyłoniła się ziemia... Tutaj... było odwrotnie. Co do powstania świata, każda religia wysuwa własne teorie oskarżając tym samym innych o herezję, wiemy jednak co działo się już w czasach historycznych. Mężny król Arne wyruszył ze swego pięknego, białego zamku ku Saracenom, chcąc raz, na zawsze wyplenić zło z południa. Przez lata całe trwały zmagania tych narodów, a tym czasem azjaci zbierali siły... Kiedy potężne dwie armie Europejczyków i Arabów stanęły na przeciw siebie, zobaczyły na boku jeszcze jeden kontyngent szytujący się do boju. Starcia nie rozstrzygnięto, bowiem żadna ze stron nie miała na tyle sił i odwagi, by przeprowadzić ostateczne natarcie odsłaniając tym samym plecy. Wszyscy poodjeżdzali do swoich władztw, jednak wojna się nie skończyła. Na granicach wszystkich państw rzeki spływały krwią, wioski palono, kobiety gwałcono i pojmowano, by następnie sprzedać w niewolę. Tak trwało wszystko lat czterdziści. W końcu stary już niezmiernie krór Arne wytoczył bitwę obu swym przeciwnikom. Zarówno Tsu - Astun, jak i Al Jather byli młodymi wodzami, którzy bardzo chcieli sławić się w bojach, a więc obaj stawili się na umówione miejsce bitwy. Wszystkie trzy armie zajęły miejce na trzech wzgórzach będących wobec siebie oddalonymi o równe odległości. Zadęły rogi. Pierwszy ruch wykonał Tsu - Astun chcąc zmylić przeciwników wysyłając paru wojów doliną. Jako, że Al Jather nie był osobą szybko myślącą zaraz pomyślał, że jest to wroga armia i azjaci nie zdążyli się nawet dwudziestu metrów się przejść, gdy wojsko arabskie ruszyło w ich kierunku dołem doliny. Tsu - Astun wiedział teraz, że jego plan się nie powiedzie, a wojska miał za mało, by bardzo manewrować. Musiał więc udrzyć w arabów, jednocześnie jednak osaczając ich flanki cieżkimi rydwanami i samurajami na koniach. Król Arne przyglądał się temu z daleka i westchnął. Był zbyt honorowy by pozwolić się im wzajemnie pozabijać czy zaatakować, którąś z walczących stron od tyłu, a więc postanowił ruszyć ze swym wojskiem i dwoma synami. Tuż przed odjazdem spojrzał na swego wiernego sługę Sir Kamila i rzekł mu:
"Teraz odjeżdżam, a ty zostań tu, na wzgórzu z tymi, których tu zostawię i przewodź nimi mądrze" hrabia ukłonił się tylko nisko, ale w głębi duszy czuł straszliwą gorycz. Król spadł na swych worgów niczym grad i teraz trzy strony bezmyślnie tłukły się wzajemnie.
Tym czasem jedyny syn cesarski, zwany wśród Europejczyków Deadmanem wyruszył z zasadzką mającą na celu zabicie Al - Jathera, któy ukrywał się za swoimi wojskami. Napotykając armię króla Arne, Deadman musiał zmienić plany. Zobaczył na wzgórzu mały hufiec i nie miał już wątpliwości, że to tam stary król Europejczyków stacjonuje. Ruszył więc w tamtym kierunku ze swoimi dzielnymi konnymi. Kiedy Kamil ujrzał tych wrogów przygotował się do obrony. Dysponując jedynie piechotą wystawił wszystkich piknierów, jakich miał na pierwsze rzędy i czekał... Niestety kawaleria Deadmana łatwo przebiła się przez piki sprawiając, że oddział Kamila uległ rozsypce, szczęśliwie ona sama też nieco się rozpierzchła co wyrównało szanse tej walki. Tak syn cesarski i najwierniejszy sługa królewski toczyli swą małą bitwę obok tej wielkiej, na którą zwrócone były oczy tworzącej wszystko siły. Nagle niebo "otworzyło się" jakby i wypadła z niego straszna, bezwłosa poczwara. Wielka łysa głowa, niemal czarna skóra, błyszczące oczy i straszliwy wzrost. Późniejsze pokolenia zwały go mesjaszem... Wykrzyczał on coś w języku dawno zapomnianym przez ludzkość i uderzył pięściami w ziemię, a następnie wzniósł ręce i znikł. Fala uderzeniowa rozeszła się po całym poli bitwy nieco tylko muskając Deadmana i Kamila, walczacych na wzgórzu, jednak niebo poczerwieniało i spadł z niego grad ognistych kul. Jedna uderzyła w miejsce, gdzie walczyli sami dostojnicy i na tym ich świadomość się skończyła...
Odzyskali ją wiele dni później pod okiem czujnych medyków. Okazało się, że świat został zdeformowany. Śmierć przyniosła straszliwe żniwo, jednak ludzie poukrywali się po najdalszych częściach kontynentu. Mówili też o dziwnym, nowym państwie, którego herold zjawił się tylko raz i obwieścił, że od teraz Wielkie Carstwo będzie strzegło porządku na świecie. Szybko potworzyły się nowe państwa wiedzące o swoim isnieniu, ale nie kolidujące ze sobą. Dwa dni temu... Deadman postawił granicę tuż przy tej, wzniesionej przez Sir Kamila... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|